(re) używać!

Friday, February 6, 2015


Nie wiem jak Wy Moi Drodzy, ale ja jestem ogromną zwolenniczką re-używania. Jeśli wiem, że coś może mi się przydać do "czegoś" to z pewnością tego nie wyrzucam. Oczywiście wszystko w granicach rozsądku, nie chodzi przecież o zagracanie przestrzeni, ale o świadome wykorzystywanie rzeczy, z których może powstać coś innego.

I tak na przykład zachowuję metki czy wszelakie tasiemki, guziki i inne ozdoby, bo wiem, że kiedyś przydadzą mi się chociażby do pakowania prezentów. Kiedyś bardzo lubiłam buszować po komisach, targach i second handach w poszukiwaniu ciekawych materiałów czy ozdób, ale i fajnych ubrań. Teraz niestety nie mam na to wystarczająco dużo czasu, nad czym bardzo ubolewam.

Może pamiętacie moje recyklingowe serca - zawieszki, które uszyłam z poszwy na kołdrę zakupionej w SH, dla przypomnienia można je obejrzeć tutaj. Od jakiegoś czasu jestem zafascynowana powtórnym użyciem tzw. bawełny T-shirt dlatego robiąc co jakiś czas przegląd ubrań, najczęściej dziewczynek, segreguję je na odpowiednie grupy: do przekazania innym dzieciom (jeśli są w bardzo dobrym stanie), do przerobienia na szmatki (zniszczone, sprane itp.), do szycia (takie, które mają fajne kolory i wzory, ale mogą być użyte do przeróbek czyli niezbyt wartościowe i takie, których nie jest żal mi pociąć). 

Pierwszy raz użyłam takiej bawełny szyjąc wielkie serca - zawieszki w związku z akcją Design z sercem, którą organizowały Dziewczyny z roomor! Czekam z niecierpliwością na dalszą część relacji, bo jestem ciekawa czy serducha się wpasowały i przede wszystkim chciałabym zobaczyć je na ładnych zdjęciach. Ja niestety nie byłam w stanie zrobić dobrych zdjęć przy świetle dziennym, bo kończyłam szyć wieczorem, a z samego rana w pośpiechu przed pracą pakowałam, żeby jak najszybciej wysłać do Dziewczyn ;)

Mam jednak prototyp, który wyszedł trochę nieudolnie, ale przynajmniej wiedziałam co poprawić i przede wszystkim przekonałam się, że warto. Oprócz tego pierwszego serducha, ostatnio powstały jeszcze dwie przytulanki - sowy.



Zaczęło się od tego, że dobre kilka miesięcy temu, może nawet pół roku albo i dłużej (tak czas leci), Asia dorwała w jednym ze sklepów stoper do drzwi w kształcie sowy. Bardzo Jej się spodobał, ale był po pierwsze za ciężki, żeby używać go jako przytulankę a po drugie, od razu włączył mi się guzik DIY i obiecałam, że kiedyś uszyję.

Długo musiała czekać, w sumie to co jakiś czas zapominałyśmy o niej na zmianę, ale ostatnio temat powrócił i zakasałam rękawy. Muszę przyznać, że sprawiło mi to wiele radochy, chociaż pierwsza sowa (szara) wpisze się na zawsze w rodzinną historię jako kość niezgody, bo mąż podebrał mi fach, kiedy pojechałam ćwiczyć i sam uszył bazę. Ja zrobiłam szablony, a On mi zwinął robotę no! Byłam bardzo zła, bo dla mnie takie szyjątka od serca mają wielkie znaczenie i chciałam po prostu, żeby Asia zapamiętała ten moment jako ważny w Jej życiu. No ale wiadomo, pozłościłam się trochę a potem doszyłam pozostałe elementy psiocząc, że się nie zna i muszę naszywać już na wypchaną bazę, kiedy ja zawsze naszywam wszystkie elementy i dekoracje przed wypchaniem. 

Druga sowa powstała "na zamówienie" Alicji. Dziewczynki miały wielką frajdę wybierając materiały i dobierając kolory, pokochały je i teraz z nimi śpią Złożyły już zamówienia na kolejne wersje kolorystyczne a moje serce się raduje, że mogę sprawiać Im przyjemność takimi prezentami!




Cieszę się tym bardziej, że wszystkie użyte materiały są z odzysku, włącznie z wypchaniem, które też zawsze zatrzymuję sobie ze starych poduszek. Miałam kiedyś takie z wypełnieniem sztucznym, ale już nie nadawały się do spania, bo się zbiły za bardzo i zamiast wyrzucić to wyprałam, wysuszyłam i schowałam na strych w odpowiednio opisanym worku ;) 

Ciekawa jestem jak to jest u Was? Piszcie w komentarzach Wasze sposoby na re-używanie :)

Miłego weekendu!
Iza
 





No comments:

Post a Comment

 

Followers

Popular Posts