KUCHNIA W NOWYM OBIEKTYWIE

Friday, September 25, 2015

Witajcie Moj Drodzy! Cieszę się, że jesteście cierpliwi i czekacie aż coś wreszcie skrobnę tutaj, bo nieźle się ostatnio zapuściłam na blogu. Muszę się przyznać, że tak naprawdę jest mi z tym dobrze. Nie chcę za bardzo zaniedbywać obowiązków domowo - rodzicielskich, a wraz z rozpoczęciem roku szkolnego takowych coraz więcej. Poza tym jak to zwykle bywa na jesień, kiedy tylko poczuję pierwsze chłody, od razu najchętniej zaszyłabym się pod kocykiem. 

Jeśli brakuje Wam wieści co u mnie słychać to przypominam tylko, że prawie codziennie jestem na Instagramie, gdzie na bieżąco staram się pokazywać co mi aktualnie w duszy gra ;)

Jak już wiecie z poprzedniego posta, stałam się szczęśliwą posiadaczką innego i jedynego słusznego obiektywu czyli stałoogniskowej 50tki i nie mogę się nadziwić jakie daje możliwości. Na początku nie mogłam się przyzwyczaić do braku zoom'a, ale tylko przez chwilę. Jak tylko zobaczyłam efekty, zapomniałam o nim błyskawicznie! Niebywałe i tutaj koniecznie moje kolejne już podziękowania (musicie mi to wybaczyć) dla Izy Perez Harriette, dzięki której załapałam o co w tym (mniej więcej) chodzi i zapomniałam o automacie! 

Oczywiście nie myślcie sobie, że popadam w samouwielbienie, uczę się cały czas i z pewnością sporo czasu jeszcze upłynie zanim moje zdjęcia będą w pełni takie jakbym chciała.

Postanowiłam zrobić trochę nowych zdjęć kuchni, którą lubię (choć teraz na pewno część rzeczy zrobiłabym w niej inaczej) ale właśnie nigdy nie byłam zadowolona ze zdjęć z tego wnętrza. Wciąż miałam wrażenie, że zdjęcia nie oddają jej uroku, kolor wciąż był bardziej kremowy niż śmietankowy, brakowało mi zdecydowanie tej jasności i głębi ostrości.




W naszym domu przejście pomiędzy kolejnymi porami roku odbywa się w zgodzie z naturą, gdyż znosimy do domu wszystkie sezonowe skarby z naszego ogrodu, w którym znajduje się pielęgnowany przez moją Mamę warzywnik i sad. Ogórki już nam się skończyły jakieś 2 tygodnie temu więc te na zdjęciach nie są nasze, ale pomidory i cukinia owszem ;) Drzewa owocowe mało nam w tym roku obrodziły poza brzoskwiniami, które już dawno w dżemach lub zjedzone. Kwiaty i rośliny cięte też mają swój rytm, co widać również w naszych kątach, obecnie na przykład przepiękny rozchodnik, uwielbiam go w każdej odmianie, mogłabym mieć w domu cały rok, do tego kilka gałązek z krzaczka i bukiet gotowy!




Jeśli chodzi o dodatki w naszej kuchni to jak widać od dłuższego czasu niewiele się tutaj zmienia, jest raczej monochromatycznie ale jeśli trochę mnie poznaliście to wiecie, że właśnie tak lubię najbardziej. Z pewnością brakuje mi jeszcze drewnianych dech, niekoniecznie tych, które używam ;), choruję na białe pojemniki z drewnianymi wieczkami i młynki MENU.






Poniżej tego posta znajdziecie listę wszystkich najważniejszych elementów z naszej kuchni, bo wciąż o to pytacie, więc będę mogła Was tutaj odsyłać do ściągawki :) 

Na koniec jeszcze tylko chciałam wyjaśnić dlaczego nagle znaki wodne pojawiły się na środku zdjęć (zapewne część stałych Czytelników zauważyła zmianę). Otóż w przeciągu ostatnich dni zdarzyły się aż trzy sytuacje, w których ktoś bez mojej zgody po prostu zabrał sobie moje zdjęcia i dysponował nimi w sieci, w tym jedno zostało zgłoszone do konkursu! Naprawdę nie sądziłam, że mi się to kiedyś przytrafi. Na szczęście uczciwych osób nie brakuje i zostałam w porę poinformowana (Magda! dziękuję jeszcze raz), mogłam zadziałać przede wszystkim po to, aby pozostali uczestnicy tego konkursu nie byli pokrzywdzeni.

Pamiętajcie Kochani, że blogowanie i fotografowanie to naprawdę ciężka praca, szczególnie kiedy bloger używa w większości tylko swoich zdjęć, wykonuje je i dzieli się z Wami pod wpływem pewnych emocji, swoich, niepowtarzalnych i jedynych, w danym czasie i miejscu czyli przekazuje Wam cząstkę siebie. A przecież blogerki to często matki, żony, w dodatku pracujące zawodowo i mające na głowie zdecydowanie za dużo obowiązków niż powinny a mimo to, dają radę, bo kochają to robić. Miło jest kiedy nasza praca jest szanowana, tak po prostu ...

Chciałam o tym tutaj powiedzieć, bo te wszystkie wydarzenia mają wpływ na moje blogowanie, samopoczucie i myśli, które wciąż kłębią się w głowie. W zasadzie w takich okolicznościach po prostu odechciewa się blogować, ale co ja bym zrobiła bez Was? Zawsze kiedy tylko taka myśl pojawi się w mojej głowie, od razu ktoś do mnie napisze coś miłego lub poprosi o poradę, a to znowu mnie napędza i dodaje energii, aby jednak dalej się w to bawić ;) 

Ściskam 
Iza

Fronty kuchenne - Lidingo, Ikea (obecnie Bodbyn)
Blaty kuchenne - buk, Ikea (doradzam dąb, ja byłam niecierpliwa i teraz żałuję ze względu na pomarańczowy odcień)
Kuchenka mikrofalowa, piekarnik - Ikea (tych modeli niestety nie ma już w sprzedaży)
Płytki na ścianie pomiędzy szafkami - trawertyn 120x60, Leroy Merlin (2-3 mm warstwa prawdziwego kamienia, pod spodem gres)
Parapet - marmur (zakupiony za granicą)
Kosz na owoce - TK Maxx
Deski drewniane - Biedronka, HM Home (mniejsza)
Waga kuchenna - Netto
Podstawki druciane Krasilnikoff - Kraków, sklep z dodatkami do wnętrz (z tego co wiem już zlikwidowany)
Kubki czarne i białe - Myndig, Ikea
Metalowe pudełka, ściereczki - HM Home
Listownik - Pepco
Stołki barowe - Ingolf, Dalfred, Ikea


No comments:

Post a Comment

 

Followers

Popular Posts