Oversized clock & wooden houses

Thursday, January 29, 2015


Dwa różne elementy, ale pojawiły się w tym samym czasie, więc napiszę o nich razem. Zegar wielkich rozmiarów i to właśnie ten konkretny był w mojej głowie od co najmniej roku, ale wolałam poszukać, zastanowić się i upewnić czy na pewno ten, bo jednak jest to dość znany model.

Patrzyłam, szukałam, zastanawiałam się, ale niestety nic innego mnie nie urzekło, a właśnie na tą ścianę tak mi tutaj pasował. Wcześniej ta ściana była pusta, ale był mały zegar montowany bokiem do ściany tzw. dworcowy, model też zresztą bardzo popularny (dla przypomnienia jak wygladał tutaj). Miałam już nawet pomysł jak go przerobić, ale okazało się, że rozmontowanie go nie jest wcale takie łatwe i biorąc pod uwagę jego cenę, postanowiłam jednak kupić ten.




Trzeba przyznać, że jest wielki, ale właśnie w tym tkwi jego siła (to oczywiście moje zdanie). Zwraca uwagę, jest świetnym kontrastem i dopełnieniem. Co by jednak nie było tak zbyt pospolicie i sztampowo, dla równowagi jest i coś własnoręcznie wykonanego. Domki drewniane absolutnie nie są moim pomysłem, można je spotkać w wielu skandynawskich wnętrzach i kupić u kilku blogowych koleżanek już od dawna (np. u Ani a Anything). Ja się skusiłam na takie domowe hendmejdy, bo kiedy mąż wystrugał boje do naszej altanki wiedziałam, że z domkami nie będzie żadnego problemu, chociaż dopiero teraz nabrały mocy urzędowej.

Powiem nawet więcej, teraz modne są betonowe i takie też mi się podobają, ale jakoś ostatnio padło na drewno ;)

Surowe drewno, z odpadków, które po prostu były w domu, niektóre nawet popękały, ale mi to nie przeszkadza o ile ktoś sobie krzywdy tym nie zrobi. Na razie takie mi się podobają, ale być może za jakiś czas je pomaluję kto wie ;)





Gdyby ktoś z Was się zastanawiał dlaczego ten otwór w ścianie nie jest na środku ... No właśnie, teraz to widać jeszcze bardziej, ale mi aż tak bardzo to nie przeszkadza, wolę z drugiej strony czyli w salonie mieć większe pole do popisu na ścianie, gdybym np. chciała ustawić tam komodę itp. Bez tego otworu z kolei byłoby bardziej przejrzyście, przestronnie i spokojnie, ale na razie nie zamierzam go likwidować, bo lubię sobie tam coś ustawiać.





Kąty oczywiście nadal nie są wykończone, pokazuję tylko kolejne etapy zmian. Zielonych akcentów chcę więcej, ale rośliny nie są moją najsilniejszą stroną i wolę się powoli do nich przekonywać niż kupić od razu całą masę i wszystkie zmarnować. Zresztą, u mnie wszystko raczej powoli, z długim zastanawianiem, na tzw. 10tą stronę. O drzewkach oliwnych np. myślę już od około 1,5 roku, ale do tej pory zawsze coś mi przeszkadzało, a to rozmiar niewłaściwy, a to cena, w to wreszcie jednak się rozmyśliłam, że może nie teraz, a jak już chciałam to się okazało, że nie sezon i nie ma. Teraz już wiem, że będą w sklepach w marcu/kwietniu, więc być może tym razem.




W sumie to teraz sobie myślę, że czarne lampy byłyby fajne, ale bałam się, że będzie tak bardzo znać na nich kurz ;) A przemalować przecież zawsze można ;) Zastanawiam się też wciąż nad wymianą kabli na te o tzw. splocie żelazkowym. Ostatnio w Ikea wypatrzyłam gotowe zestawy, a o wymianie tych kabli myślę od samego początku kiedy zmieniałam lampy w jadalni. Takie dylematy ;)


Iza

No comments:

Post a Comment

 

Followers

Popular Posts