More black

Friday, May 15, 2015


Biel, szarości, beże i rozmyte pastele to moje ulubione kolory, ale mniej więcej od roku stopniowo wprowadzam też więcej czarnych akcentów. Dlaczego? Po prostu się do nich przekonałam, metodą prób i błędów dostrzegłam jak świetnie czarne detale (ja znowu o detalach ;)) ożywiają nasze wnętrza.

Kiedy wprowadzaliśmy się do domu, nie chciałam nawet myśleć o czerni. Koniecznie marzyłam o jasnych wnętrzach, ale nieświadomie wybierałam też zdecydowanie jasne dodatki. Nie mogę powiedzieć, że mi się nie podobało, jednak dopiero teraz po wprowadzeniu czarnych akcentów nabieram większej pewności, że idę w dobrym kierunku.

Czarną tablicę już pokazywałam, ale ten stołek jest nowy w tym towarzystwie. Pewnie pomyślicie, że to już nudne, bo z wieloma moimi zakupami tak bywa, ale tutaj było podobnie. Zbierałam się do zakupu i zbierałam, kilka razy już miałam jechać i nagle znikał ze sklepu, po czym znowu czekałam, żeby się w ogóle pojawił. Nie będę ukrywać, że wolałabym podobny ale podniszczony "duchem czasu", niestety nie udało mi się takiego znaleźć i w końcu się zdecydowałam.






Do zegara i szyldu dołączyła też drabinka, którą również można wykorzystywać jako stołek, stojak na kwiatki a nawet stolik (wedle uznania). Można ją też złożoną powiesić na ścianie. Ma z pewnością więcej funkcji niż poprzedni taborecik, którego używałam jako drabinki. Wysłużył się przez ostatnie lata, więc został przemalowany i powędrował do innego pomieszczenia, ale o tym kiedy indziej ;)





W salonie postanowiłam dodać pazura za pomocą czarnego plakatu, który wygląda jak postarzana tablica. Kupowałam go z myślą, że będzie oparty o ścianę, ale jak tu oprzeć coś co nie jest stabilne, nabyłam więc ramkę, ale szybko przekonałam się, że wersja bez ramki to jedyna słuszna decyzja. Po prostu nakleiłam go na tekturę i wygląda nawet całkiem fajnie.




Udało się również wykonać plan, który miałam w głowie od jakiegoś roku czyli przeniesienie na ścianę w górnym korytarzu trzech najważniejszych dla nas zdjęć z naszego życia, które do niedawna wisiały w salonie. W czarnych dużych ramkach wyglądają zdecydowanie lepiej, a korytarz nabrał w końcu życia. Znając siebie to z pewnością jeszcze tutaj wtrącę a to literkę a to jakiś napis, może cyferkę albo inną ozdobę, ale nic na siłę, powoli, przyjdzie taki dzień to będzie ;)





O tym, że lubię czarno białe fotografie i typografie to już chyba się przekonaliście. Tych od agnetha.home nie mogło u nas zabraknąć, są z nami już od dawna i nadal podobają mi się tak samo chociaż może ramki to sobie kiedyś odmienię albo będzie w ogóle bez ;)




W moim kąciku biurowym też wprowadziłam czarne akcenty, które już widzieliście, ale chyba jednak nie wszystkie choć wcale nie są nowe ;) Tutaj szczególnie chciałabym wspomnieć o dwóch przedmiotach, które mają dla mnie bardzo duże znaczenie. 

Obraz to ślubny prezent od jednego przemiłego Pana Janusza, tzw. "dusza człowiek" (wiecie co mam na myśli), który nie tylko namalował dla nas tą reprodukcję (obraz zaginął lub uległ zniszczeniu po roku 1939) ale również umilił nasze przyjęcie weselne szczególnym talentem muzycznym. Myślę, że nasi goście do dzisiaj z uśmiechem na twarzy wspominają te chwile właśnie dzięki Niemu i Jego zespołowi, a dodatkowo powiem też, że tak się złożyło, iż Pan Janusz to Tata pewnego znanego blogera, z którym w sumie nadal nie poznałam się osobiście ;)

Statyw z kolei to ubiegłoroczny prezent urodzinowy od Moich Ukochanych Rodziców, którzy bardzo cieszą się z tego, że odnalazłam w sobie taką pasję.





Na koniec najnowszy nabytek, który na razie w wersji "full" czyli z materiałem w środku powędrował do łazienki, ale jak mi się znudzi to będzie wersja bez i kto tam wie gdzie on jeszcze w naszym domu zawędruje ;) Kosz dosłownie teleportował do nas wczoraj, bo rano wypatrzyłam go na stronie, a już wieczorem był w naszym domu i wcale nie byłam w sklepie ;)




Na te dwa pozostałe też mam chrapkę, wszystkie kosze są z Jysk. Ten okrągły przerobię chyba na stolik ... a na stronie widnieje jako "kosz na śmieci" hahaha!




Myślę, że przekonałam Was do tego, że nawet jeśli lubimy jasne kolory i kochamy białe wnętrza to jednak czarne akcenty nadają niesamowitego charakter szczególnie jeśli ktoś lubi styl skandynawski.

Ja zmykam do pichcenia, bo jutro u nas druga najważniejsza w roku impreza czyli przyjęcie urodzinowe Alicji. Wczoraj robiłam do północy, a dzisiaj za karę, że teraz sobie siedzę na blogu to chyba będę robić do rana, ale co tam, czego się nie robi dla dzieci ;)

Pozdrawiam ciepło
Iza

No comments:

Post a Comment

 

Followers

Popular Posts